Ostatnio
miałam okazję po raz pierwszy w życiu wypróbować kosmetyków z minerałami z
Morza Martwego. Jest to niezwykły zbiornik wodny, położony na pograniczu
Izraela i Jordanii. Wody Morza Martwego, które w rzeczywistości jest ogromnym
jeziorem, są bogate w minerały, z których 12 nie występuje w takiej
koncentracji nigdzie indziej na świecie. Udowodniono, że związki zawarte w
produktach z Morza Martwego mają korzystny wpływ na zdrowie skóry. Dlatego też
kosmetyki, które mają je w swoim składzie znakomicie nawilżają, odżywiają,
poprawiają elastyczności i stymulują cyrkulację krwi w komórkach skóry.
Produkty te mogą być z powodzeniem stosowane w leczeniu łuszczycy, egzemy,
schorzeń alergicznych czy ropnych wysypek. Łagodzą podrażnienia i zapalenia
skóry, głęboko ją oczyszczając. Brzmi nieprawdopodobnie. Zamiast wizyty u
dermatologa wystarczy wklepać w ciało balsam? Zaintrygowana postarałam się o
próbki specyfików. Podejrzewam, że sekretem tego rodzaju produktów jest ich
naturalny skład, pozbawiony parabenów i innych chemicznych substancji
konserwujących. Sole, błota i wody z Morza Martwego można też stosować w celach
terapeutycznych. Innymi słowy, fundujemy swojej skórze SPA nad Morzem Czarnym
bez wychodzenia z domu:)
;Za młodzieńczy wygląd skóry i jej elastyczność
odpowiadają włókna kolagenowe, których z wiekiem zaczyna ubywać. Skóra
przestaje produkować kolagen, co sprawia, że traci swą jędrność, a na twarzy
pojawiają się zmarszczki. Niektóre kosmetyki obiecują, że -regularnie stosowane-
pobudzą skórę do produkcji kolagenu. Wiele ostatnio słyszy się także o wolnych
rodnikach. To właśnie one podobno odpowiadają za nieestetyczny wygląd naszej
skóry. Wolne rodniki to cząsteczki posiadające tylko jeden elektron. Dążąc do
oddania go lub przyłączenia innego atakują białka, DNA lub nienasycone kwasy
tłuszczowe wchodzące w skład błon komórkowych. Najskuteczniej bronią przed nimi
antyoksydanty, np. witamina A i E oraz minerały ( brom, cynk, magnez, potas).
Antyoksydant oddaje wolnemu rodnikowi brakujący elektron, dzięki czemu
neutralizuje go, nie dopuszczając do zrywania wiązań kolagenowych. Wolne rodniki
są dosłownie wszędzie! W powietrzu, dymie z papierosów, zepsutej lub wysoko
przetworzonej żywności, lekach itd. Kosmetyki z substancjami z Morza Martwego
mają regenerować skórę i wzmacniać każdą jej warstwę, chroniąc przed wolnymi
rodnikami. To z kolei wpływa na opóźnianie procesów starzenia i młodzieńczy
wygląd skóry. Aby się o tym przekonać musiałabym regularnie stosować ( nie
oszukujmy się) dosyć drogie kremy. Z moich dotychczasowych doświadczeń z tego
rodzaju kosmetykami mogę powiedzieć, że balsamy ładnie pachną, szybko się
wchłaniają, nie pozostawiając oleistej powłoki. Doskonale nawilżają skórę, a
efekt utrzymuje się do paru godzin. Delikatne pilingi z minerałami z Morza
Martwego pokochają kobiety o suchej skórze ( brak podrażnień) oraz tłustej ( stosowanie
silnych środków pilingujących tylko stymuluje skórę do produkcji większej
ilości łoju). Ogólnie rzecz biorąc naturalne kosmetyki już w przedbiegach
wygrywają z chemicznymi „ cudami”, jakich pełno jest na półkach w drogeriach.
Na pewno warto na własnej skórze przekonać się jak działają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz